Posty

Akt I: Rozdział 1

 Cześć Kochani! Tak, jak zapowiadałam na Instagramie, dziś pojawia się pierwszy rozdział tekstu, nad którym pracuję. Całość będzie składać się z dwóch części, gdzie będziecie mogli poznać tę historię z dwóch stron barykady. Przed Wami już dziś pojawią się pierwsi bohaterowie. Nie będzie pewnie dla Was zaskoczeniem, że historia opowiada o wątkach romantycznych między dwoma mężczyznami. Wiem, że długo mnie nie było, ale z góry mówię, że choć tematyka nie zmieniła się za bardzo, staram się wciąż rozwijać, tak, aby przyjemniej się Wam czytało. Kawa po irlandzku to opowieść o dwóch mężczyznach spotykających się czystym przypadkiem w świecie sztuki. W ich wspólnej historii kawa odegra dużą rolę. W końcu kto nie lubi napić się aromatycznego napoju bogów w doborowym towarzystwie? Zapraszam do zapoznania się z początkiem opowieści. Całość Aktu I będzie pojawiała się za darmo na blogu, rozdział po rozdziale. Enjoy! ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Przeprowadzki nigdy nie są łatwe. Szczególnie, jeżeli jest s

One shot - Nasz zwierzyniec

Zaraz kończy się miesiąc dumy. Zakończmy go więc na blogu sympatycznym akcentem. Mam dla Was krótki tekst z kategorii One shotów. Lekki, przyjemny i bardzo pozytywny. Postaram się raz na jakiś czas dla oderwania wrzucać tu jakiś niewielki tekst. Być może niedługo pojawi się kilka rozdziałów nadchodzących tekstów, które będą wydane w formie książek. Na pewno wrócę też na Facebooka oraz Instagrama. Jeśli macie poczucie, że chcielibyście porozmawiać, myślę też nad Discordem, gdzie wspólnie będziemy mogli płynąć do kolejnego brzegu i wypływać na dalsze wody. A tymczasem... Enjoy! --------------------------- Po raz kolejny rozpuściłam włosy z jękiem pełnym frustracji, żeby jeszcze raz spróbować spleść je w perfekcyjny warkocz. Im dłużej usiłowałam to zrobić, tym gorzej mi to wychodziło. Myślałam, że zaraz się nad tym popłaczę, gdy po raz kolejny musiałam rozplątywać pasma sterczące w każdą stronę. Na szczęście zaraz poczułam ciepłe dłonie, delikatnie odtrącające moje własne, a moje spojrzen

Powroty bywają ciężkie, ale przyjemne

 Cześć Kochani! Długo mnie nie było na Internecie, a jeszcze dłużej w tym miejscu. Dziwnie jest wracać na stare śmieci. Choć mam wrażenie, że powrót do bloga po tak długim czasie jest niemalże oczyszczający. Oczywiście przez ten czas, gdy byłam nieobecna, wiele się zmieniło, tak więc i tutaj będzie to na pewno widoczne. Mimo to, wciąż pozostało to samo podekscytowanie, gdy piszę tutaj kolejne słowa. Strasznie odzwyczaiłam sie od tego edytora, ale cóż, trzeba przyzyknąć na nowo. Jeśli kogoś ciekawi, co u mnie, to spieszę z szybką notką. Zmieniła zawód, nawet kilkukrotnie, osiadłam z konkretnymi hobby, działam na ograniczonej liczbie pól, by móc wszystko pogodzić i pozyskałam wspaniałą rodzinę w postaci cudownej żony i trzech psich dzieci. Na ludzkie dzieci jeszcze trochę musimy poczekać. Życie pisze naprawdę masakrycznie skomplikowane i niewiarygodne scenariusze. Każe nam czekać z obawą i ekscytacją na to, co nadejdzie. Ja wyczekuję codziennie. Muszę też przyznać, że wracam tutaj z dzik

Uno Gwiazdka

Obraz
Uffff! Jest 2:36 a ja właśnie skończyłam dla Was rozdział świąteczny. Nie trafi on, co prawda do książki, ale na bloga już owszem. ( ; Tak więc, korzystając z okazji życzę wszystkim spokojnych, zdrowych, wesołych Świąt Bożego Narodzenia.  Z postem i życzeniami noworocznymi dopiero przyjdę, więc bez obaw, jeszcze się w tym roku zobaczymy. Uwaga, rozdział nie jest sprawdzony! I tak... Enjoy! Choinka Tymka (nieee, to wcale nie moja)         - Uno! Uno! Gdzie jesteś, do cho… - zacząłem się wściekać, ale mama szybko mi przerwała. - Tymon! Są święta! – krzyknęła oburzona, wchodząc do pokoju i mierząc mnie wzrokiem pełnym dezaprobaty. - Przepraszam, mamo. Widziałaś Uno? – spojrzałem na nią wciąż zły. - Jest w łazience, uspokój się trochę. Co ty jesteś taki nabzdyczony dzisiaj, co? – Spojrzała na mnie z uniesioną brwią. - Bo jest jeszcze dużo do zrobienia, te lampki mi się plączą, spadłem z krzesła i nic mi nie wychodzi, a on nie pomaga – pow

16. Moja wina

Obraz
Panie i Panowie, przed Wami ostatni publikowany tu rozdział! Zaczęło się dziać... A co będzie dalej? Dalej będzie w kwietniu. ( ; Wszelkie informacje dotyczące postępów i inne ciekawe newsy pojawią się najpierw na profilu na fb , a za jakiś czas również na stronie poświęconej Numero Uno. Całość książki będzie dużo dłuższa, także tym, którym przypadło to opowiadanie do gustu mogę powiedzieć, że będzie jeszcze co czytać. Być może będzie tu opublikowany świąteczny dodatek, jeżeli wyrobię się z pisaniem na czas, więc jeśli ktoś chciałby poczytać o świętach naszych panów, zapraszam serdecznie! ( ; Enjoy! Niedługo potem pożegnałem się z nimi i wyszedłem. Jakiś czas kręciłem się po mieście próbując się trochę uspokoić. Wiedziałem, że Uno nie będzie zadowolony, gdy usłyszy, co zrobiłem. Nie udało mi się wyładować na tyle, na ile bym chciał, więc skoczyłem szybko do hostelu i zabrawszy swoje rzeczy, pojechałem do domu rodziców. Myślę, że powinni się

15. Moje przejęzyczenie

Obraz
Cześć i czołem! Przed Wami przedostatni publikowany tu rozdział/ Jakieś komentarze, przemyślenia? Enjoy! Po niespełna dziesięciu minutach dołączył do nas młodszy brat mojego chłopaka. Wyglądał niemal jak jego kopia o parę lat wstecz. Nie było mowy o żadnej pomyłce, ale co ciekawe, w życiu bym nie powiedział, że są podobni do ojca. Obrzucił mnie tylko spojrzeniem i nic nie mówiąc, usiadł do stołu i zaczął jeść. Dopiero po paru minutach wskazał na mnie obojętnie widelcem i rzucił od niechcenia. – Kto to? – Zdecydowanie nie było to pytanie do mnie. Oburzona mina jego matki trochę poprawiła mi humor. – Karol! Zachowuj się! To Tymek, partner Uno – powiedziała z jakąś taką dziwną dumą w głosie, chociaż wciąż nie znała mnie za dobrze i nie bardzo mogłem wymyślić jakikolwiek powód, dlaczego mogłaby być z tego dumna czy chociaż zadowolona. – Kolejny pedał. – Chłopak mruknął pod nosem, we mnie zawrzało, chociaż starałem się trzymać nerwy na wodzy, a jego rodzice wyg

14. Jego rozstrojenie

Obraz
Zbliżamy się do końca publikacji wielkimi krokami. Dziś mój magiczny Word oświadczył, że fragment wstawiany o tej pory ma 82 strony formatu A4, a do końca wciąż przecież bardzo daleko. Zachęcam niezmiennie do dzielenia się opiniami, spostrzeżeniami, komentarzami itp. To jest generalnie niesamowicie przyjemne uczucie wiedzieć, że ktoś faktycznie czasem nawet to czyta i że nie piszę do siebie, jak potłuczona. Enjoy! Lekarz oczywiście nie miał większego wyboru i wyraził zgodę na jego zdaniem nieludzko wręcz wielką porcję jak na Radka. Fakt, że ostatecznie dostał dość spory talerz pełen zdrowego jedzenia, wyglądającego raczej zachęcająco. Najwidoczniej jego macocha miała talent kucharski. Nie czekając dłużej przystąpiliśmy do działania. Kilka razy podczas całego procesu mierzył talerz niechętnym wzrokiem, ale dotrwał do końca bez żadnego marudzenia. Kiedy tylko przełknął ostatni kęs, odchylił się mocno na krześle gładząc się po brzuchu i stwierdził, ż